poniedziałek, 30 czerwca 2014

Informator obozowy

Do ściągnięcia pod linkiem:

http://pl.rghost.net/56660602

Zachęcam do pisania maili i dzwonienia w razie pojawienia się trudniejszych pytań :-)

niedziela, 29 czerwca 2014

Przypomnienie o dodatkowej zbiórce rowerowej

Termin: wtorek 1 lipca
Godziny: 13.00 - 18.00
Zabrać: sprawny rower, kask, prowiant
Można zabrać gościa :-)

środa, 25 czerwca 2014

Najnowsza historia drużyny: grudzień 2012 - czerwiec 2014

Jak zawsze dla wytrwałych :-) Miłej lektury!

* Planem na koniec grudnia był powrót do klimatu wyjazdu wigilijnego wraz z 13 i 33 NGDH. Biwak miał w założeniach nawiązywać do opłatkowego z roku 2009 w Strzebielinie, który wspominaliśmy bardzo dobrze. Jego organizacji podjęła się Marta z 33 NGDH, niestety zadanie ją przerosło i biwak się nie odbył. W związku z tym wigilia drużyny, dla odmiany od harcówki, odbyła się w domu jej najstarszego członka, czyli Garga. Było miło i przyjacielsko, na koniec okazało się, że nawet w wigilię można oberwać śniegiem po twarzy i to całkiem mocno (prawda, Fasola?).
Już podczas trwania przerwy świątecznej spotkaliśmy się na dodatkową zbiórkę by skorzystać wreszcie z cokolwiek stałego śniegu. Nie zabraliśmy sprzętu zjeżdżalnego, ale skorzystaliśmy z siebie nawzajem i znalezionego kawałka kartonu. Można?

* Przełom roku 2012 i 2013 upłynął pod znakiem biwakowego maratonu. Najpierw, jeszcze przed sylwestrem, starsza część drużyny wraz z pozostałymi kursantami udała się na biwak KIM do miejscowości Góra Pomorska. Klimat wyjazdu był wyjątkowy, m.in. ze względu na wspólny nocleg wszystkich uczestników w jednej sali, czy też sposób dojazdu. Cały wypad pamiętamy jako bardzo udany – gra z michą, zajęcia dot. regulaminów, nocna nieokreśloność. Niezapomnianą, z punktu widzenia komendy biwaku, była scena ostatniego poranka, kiedy to 30 wydawałoby się starszych już kursantów ze szczerą i autentyczną radością zajęło swój czas zabawą na placu przed szkołą. Niespełna tydzień później, już w nowym roku, udaliśmy się na „Pierwszy biwak po końcu świata”, wraz z 13 NGDH do harcówki ZHR w Borowie. Klimat biwaku również należy ocenić bardzo pozytywnie, choć trzeba przyznać, że harcówka nie wybaczała słabości i wymagała sporo od mieszkańców (np. noszenia w balii wody z jeziora, bo kanalizacja… pękła). Przeżycie ułatwiła nam trochę wyjątkowo ciepła aura – śnieg zaczął padać dopiero w dzień wyjazdu. Kto zastanawiał się, jak smakuje panga upieczona na zielonym ogniu, niech odnajdzie uczestników tego obozowania.

* Styczeń upłynął pod znakiem regularnych zbiórek drużyny oraz kolejnej już zbiórki kursu. Spadł wreszcie śnieg, który, jak się okazało, miał nam towarzyszyć aż do połowy kwietnia. Zajęliśmy się zbiórkowaniem, przygotowaniem do zimowiska i egzaminów przed nim tak, by mieć pewność, że ewentualne uczelniane komplikacje nie zakłócą przebiegu wyjazdu. Łączenie komendantury kursu z obowiązkami samodzielnego zastępowego i pewną ilością nauki na studiach okazuje się być coraz trudniejsze, jednak nie niemożliwe, a satysfakcjonujące. Szczególnie fajną akcją tej zimy była wyprawa na górę obok stajni na Wielkim Kacku, z której zjeżdżaliśmy ze sporą prędkością przez kilka godzin na różnych sprzętach. Warto zaznaczyć, że przygotowaniem wypadu zajęli się kursanci z 3 ngzh.

* W lutym odbyło się zimowisko, po raz drugi w Darżlubiu. Rzeczy powtarzane natychmiast mają to do siebie, że nie wypadają tak wspaniale jak za pierwszym wejrzeniem, mimo tego wyjazd należy ocenić jako udany. Podjęliśmy próbę nauki sztuki tropienia zwierząt (ranny wypad udaremnili nam okoliczni dresiarze), okazała się krystalizacja, była wielka Wojna o Pierścień, przynieśliśmy też Marta na własnych plecach z kościoła w Mechowie. I każdy dowiedział się, czym jest konosament. Podczas pozostałej części ferii postanowiliśmy zawalczyć o Śródziemie i z Homogoblinem, co odbyło się w trójkowym HQ.

* Najbardziej charakterystyczną akcją marcową był biwak z 97 NGDH Fluenti w Koleczkowie. Rok wcześniej w tym samym terminie pełną piersią wdychaliśmy wiosenne powietrze i nasze dusze same śmiały się dzięki promieniom słońca, tym razem jednak aura była wyjątkowo niesprzyjająca – przez cały wyjazd temperatura nie wzrastała powyżej -10 C. To utrudniło nam trochę działania, ale jak zwykle pokonaliśmy trudności. Warto wspomnieć, że tuż po przyjeździe byliśmy świadkami „cygańskiej imprezy”. Niedługo po biwaku miała miejsce wspólna zbiórka z Fluenti, na której spotkaliśmy Kota. W marcu odbyła się zbiórka KIM w centrum Gdyni, na której komenda ogłosiła kursantom lokalizację wyjazdu zaliczeniowego. Reakcja była mniej więcej taka: „=O”.

* W kwietniu ilość zbiórek osiągnęła poziom astronomiczny. Przez cały miesiąc odbywały się kursowe zbiórki organizowane przez KIMowców, zbiórki drużyny, HZD i Kręgu. Fizyczna niemożliwość bilokacji układów bardziej skomplikowanych niż atom wodoru spowodowała, że opuściliśmy Zlot B – P. W związku z tym nie wyjechaliśmy też w kwietniu na żaden biwak – po prostu nie było kiedy. Udało nam się jednak odbyć kolejną wycieczkę rowerową, z lekkim zboczeniem z trasy w kierunku Sopotu. Ciekawą akcją była też wędrówka w dwóch częściach wraz z zastępami Kościuszek z 50 NGDH.

* Maj, jak to zwykle w ostatnich czasach okazał się być trudnym przeciwnikiem, jeśli chodzi o regularność zbiórek. Swoje zrobił wciąż trwający równolegle KIM, a także pierwsze egzaminy. Najbardziej godną zapamiętania akcją z tego okresu było gościnne uczestnictwo w Manewrach Sherwood, gdzie stawiło się 6 ludzi (w sam raz zastęp) z Trójki. Klimat tegoż obozowania do złudzenia przypominał sceny z Hobbita (czytelnikowi pozostawiam odgadnięcie, które) i pozostawiał trochę do życzenia, jeśli chodzi o techniki harcerskie, ale trzeba też przyznać, że warunki były niełatwe (deszcz). Wyjazd zostawił trwałe ślady w naszej pamięci i o to chodzi. Majowa zbiórka KIM była ostatnią „normalną” i zadziała się na Kamiennej Górze w Gdyni. Jak zwykle, padało, ale było fajnie. Warto dodać, że mniej więcej w tym czasie kult Czapki Raiders wykrystalizował ostatecznie swój obrządek, czego dowody można znaleźć w galerii zdjęć drużyny.

* Czerwiec, podobnie jak maj, nieznośnie męczył uczelnianymi obowiązkami, co znów udaremniło nam wyjazd na Zlot Drużyn. Uaktywniliśmy się jednak trochę sportowo i udało nam się kilka razy całkiem sensownie pograć w piłkę na Karwinach. Finalnym akcentem tej działalności był mecz z 20 NGDH pod koniec miesiąca. Rok harcerski zakończyliśmy dwudniową wędrówką w znanej nam okolicy Kolbud i Lisewca, na której odnowiliśmy tradycję mięcha pieczonego na ogniu. W międzyczasie odbyła się też ostatnia zbiórka KIM w formie wędrówki na działkę byłej drużynowej 50 NGDH – Ani D. Tam zrobiliśmy spożywcze ognisko, a kursanci samorzutnie, chyba pod wpływem potęgi natury, która znów olała nas szczodrze, odbyli plemienny taniec ze śpiewem, któremu przodował Krecik.

* Przełom czerwca i lipca to intensywne przygotowania do wyjazdu na zaliczenie KIM w Bieszczadach. Obejmowały one np. znoszenie spojrzeń cywili na stacji PKP Oliwa, gdy panią w kasie poprosiłem o… „24 szkolne i 4 studenckie do Tarnowa i z Tarnowa do Zagórza na 9 lipca i powrotne na 16”. Niełatwym zadaniem okazało się też dopięcie budżetu.
Zaliczenie było intensywnym i pełnym przygód wyjazdem. Wystarczy wspomnieć samą podróż tam i z powrotem, podczas której za każdym razem czyhały na nas 4 przesiadki. Tuż po dotarciu do bazy w Nasicznem (po ponad 24 godzinach od wyjazdu!) rozebraliśmy się wszyscy do samej bielizny i z radością pobiegliśmy wykąpać się w potoku, wzbudzając konsternację zgromadzonych wokół harcerzy z ZHP. Przedtem głównie krzyczeliśmy „jeść!” – nikt nie miał wątpliwości, że harcerze z Pomorza są pełni życia. Chwilę po wyjściu z kąpieli zaczął padać deszcz… i już nie przestał. To spowodowało, że odpadł nam jeden dzień wędrówek. Za to drugi obejmował 13 godzin marszu i ponad 30 km po górach. Niezapomnianą chwilą był powrót do bazy i ogromna radość i ulga, jaką odczuliśmy w związku z wyzdrowieniem Broczki. Nasiczne jako bazę kursowa zapamiętamy wspaniale, dzięki gościnności dh Artura i reszty ekipy. Ciekawostką niech będzie nazwisko księdza z najbliższego bazie kościoła – Bieszczad. Natomiast najlepszą dokumentacją całości niech będą zdjęcia pełne uśmiechów, mimo szarości na niebie. Komendę KIM wspomogli z biologicznego i harcerskiego punktu widzenia Pampers i Michał, co okazało się nieocenioną pomocą. Cały kurs należy ocenić jako nieszablonowy, odbiegający trochę od ustanowionych w zeszłych latach standardów – w wielu miejscach mógł być lepszy, ale miał też kilka oryginalnych fragmentów, które bez wątpienia zostaną zapamiętane przez jego uczestników. Sami kursanci stworzyli też (przede wszystkim podczas zaliczenia), ku zadowoleniu komendy, zgraną grupę, która, miejmy nadzieję, przetrwa trudności dorastania i da od siebie kiedyś Leśnej Szkółce dużo. Jeśli choć jedna zawarta podczas wyjazdu przyjaźń przetrwa próbę czasu, uznamy swoje zdanie za wypełnione. Dydaktyczną i każdą inną wartość kursu pozostawiamy ocenie jego uczestników. Warto jeszcze dodać, że spośród członków Trójki kurs z wynikiem pozytywnym ukończyli: Borys, Janusz i Wojciech, a także Marek, choć warunkowo.

* Z zaliczenia powróciliśmy do domu 17 lipca nad ranem. Muszę przyznać, że nigdy nie witałem stacji Gdynia Główna z taką ulgą, jak tego dnia. Mieliśmy trzy dni na przepakowanie się, dopięcie kilku ostatnich spraw i zaktualizowanie wiadomości o tym, jak powstaje obóz – bo zapowiadał się wyjątkowo i taki rzeczywiście był od samego początku kwaterki, między innymi ze względu na gościnny udział w nim 40 GDH „Rzeka”.

* Trójka na obóz stawiła się w silnym składzie, mając jako jedna z trzech drużyn w swoim składzie Weteranów Pierwszego Wygonu. Sprawnie i szybko zbudowaliśmy swoje namioty i prycze, w czym pomógł nam też Gargo, towarzyszący nam w pierwszej części wyjazdu. Z wartych uwagi aktywności obozowych wymienić warto konny turniej z gibągami, trójkowe INO, zajęcia teatralne, kilka udanych gier wspólnych (szczególnie Manewry!) i przede wszystkim wspaniałą trzydniową wędrówkę, która, powodowana sentymentem Simona i Adama, była powrotem do MRU, ale tym razem w pełnym, 50-cio osobowym składzie 20, 50 i 3. Była pełna przygód, niezapomnianych zwrotów akcji, a także prób silnej woli i wytrzymałości uczestników. Z uwagi na dużą ilość uczestników i różny poziom umiejętności pakowania, przypominaliśmy trochę kolumnę uchodźców, co także dodawało klimatu wspólnemu wędrowaniu. Spontanicznym wybuchem radości była zabawa na belach siana, a na koniec całego wypadu, postanowiliśmy (my, drużynowi) wypożyczyć nasze dzieci panom strażakom, żeby mogli wypełnić swoje normy dydaktyczne, dowiedzieliśmy tym samym trochę o bezpiecznym obozowaniu nad wodą.
Na obozie w Wygonie, dokładnie w nocy 26 lipca 2013 roku, Trójka stała się na powrót drużyną. Stan „zastępowy” zakończył się więc po raz kolejny w historii, tym razem po 8 latach. Podzieliliśmy się na dwa zastępy – „młodszy” pod wodzą Janusza i Wojciecha oraz „starszy” pod wodzą Simona, wreszcie „najstarszy” (członkostwo w którym obwarowane jest pewnymi wymaganiami) także pod wodzą Simona. Dzień 26 lipca stał się Międzynarodowym Dniem Trójki. Warto dodać, że tej samej nocy przyrzeczenie harcerskie złożył Borys, a chusty otrzymali Maurycy, K4 i Mateusz.
Ocenę okresu samodzielnego zastępu pozostawiam potomnym, dla mnie zawsze będzie to czas wyjątkowy. Miał swoje wzloty i upadki, ale chyba należy uznać go za względny sukces, jeśli porównamy stan osobowy i potencjał drużyny choćby z dniem połowy obozu w Zalesiu, gdzie na obozie było nas… trzech. Z żalem zastępowałem na mundurze oryginalny brązowy sznur z niebieską beczką zwyczajnym granatowym – tamten stary będzie jednak przechowywany wśród drużynowych Trójki „na ciężkie czasy”. Forma działania w samodzielnym zastępie przez tych kilka lat na pewno stworzyła z nas zgraną, zżytą i przede wszystkim czującą przynależność do „north coast gangu” grupę, która, mam nadzieję, będzie potrafiła przekazać kolejnym pokoleniom to, co pozytywnie odróżnia nas od reszty świata i twórczo oddać ten ładunek radości i pozytywnych przeżyć, który przyjęła, nowym ludziom. Mam nadzieję (Simon), że Trójka nigdy już nie będzie musiała przekształcać się z powrotem w samodzielny zastęp, choć myśląc o niej, zawsze nasuwa mi się skrót 3ngZh, do którego sentyment pozostanie mi na całe życie. 

* Obóz zakończył się 4 sierpnia i muszę przyznać, że już tego samego dnia wieczorem zacząłem się niecierpliwić i wyczekiwać początku następnego. Myślę, że harcerstwo tym bardziej jest pociągające, im się jest starszym – wtedy w pełni docenia się, jak dużym szczęściem jest możliwość przebywania choćby dwa tygodnie w roku w utopijnym klimacie. Atmosfera wyjazdu była niecodzienna, ze względu, jak już wspomniałem wcześniej, na gościnny udział czterdziestek. Wniosły do LS powiew świeżości, harcerskiej i towarzyskiej. W budowaniu i pionierce były lepsze od niejednej męskiej jednostki, miały swoje drużynowe zwyczaje i tradycje, które bardzo ciekawie było poznać. Spowodowały też bardzo dużo fluktuacji interpersonalnych (i pewną ilość niepokoju w żeńskiej części LS, w końcu była to drużyna kobieca) w całym HZD i Kręgu, czego ślady możemy obserwować nawet dziś (po roku!), choć najwyraźniejsze były w sierpniu i jesienią, w postaci mnóstwa kontaktów, imprez, wyjazdów i spotkań „pozasłużbowych”. Uwydatniło nam to tylko, że izolacja LSu jako organizacji ma wiele plusów, ale także i swoje wady – z grubsza jednak oglądamy wciąż te same twarze i odejmujemy sobie urok poznawania co roku (a nawet częściej) nowych osób i zawierania nowych znajomości na drodze harcerskiej.  Będąc z natury człowiekiem refleksyjnym i świadomym swojej starości nie spodziewałem się już spotkać za życia LSowego osób, z którymi blisko się zaprzyjaźnię, głównie ze względu na to, że swoje pokolenie poznałem już dogłębnie. Dzięki temu, że na obozie była z nami 40 i goście (konkretnie dwoje gości :-) ), w dłuższej perspektywie okazało się, że bardzo się pomyliłem, co niezmiernie mnie cieszy. Można powiedzieć, że o ile 40stki skorzystały na wyjeździe z LSem znacząco, bo miały zagwarantowany wakacyjny obóz, o tyle LS skorzystał na tym, w moim przekonaniu, jeszcze bardziej. Dlatego też Trójka jest jedną z najbardziej otwartych na innych harcerzy drużyną (współpracowaliśmy w ciągu ostatnich 2 lat z ZHR, ZHP, KH DP), choć dużo na tym polu jest jeszcze do zrobienia. Przez kontakty z innymi możemy lepiej poznać samych siebie i wzbogacić a także lepiej ukształtować swoje umiejętności i wizję harcerstwa.
Nie tylko jednak obecność Rzeki spowodowała, że Wygon ’13 był tak udanym obozem. Cały Krąg wyraźnie potrzebował wspólnego obozu i wspólnego działania, co miało swoje odbicie w klimacie wyjazdu i widoczne było w chęci do działania wśród instruktorów i uczestników. Nie było oczywiście idealnie, bo nigdy nie jest, ale zauważalna była wśród nas ogromna ilość pozytywnie ukierunkowanej życiowej i harcerskiej energii. Należy też podkreślić, że Piotrek jako komendant obozu wywiązał się ze swojego zadania idealnie, wraz z Rudym i Pampersem tworząc doskonale działający samodzielny kwatermistrzowsko obóz całości LS w szczerym lesie (w dodatku tak pięknym jak Wygon i okolice) na ponad 160 osób, co nawiązywało wyraźnie do najlepszych wyników z lat ’90. Jest cytat z naszej własnej historii: Nie ma bowiem siły zdolnej powalić tych, którzy naprawdę chcą działać." którego obóz w Wygonie pozostanie na lata żywą ilustracją.

* Pod koniec sierpnia na Buraczanej (ulica znacząca w historii Trójki i obu Leśnych Szkółek) odbyliśmy pierwszą radę drużyny w nowej formie, na której ustaliliśmy schemat działania na nadchodzące półrocze. Plany były ambitne, jak zawsze. We wrześniu wystartowaliśmy ze zbiórkami już jako drużyna. Na pierwszej zbiórce zorganizowaliśmy dla osób nieobecnych na obozie przyjęcie do nowych zastępów. Pewne rzeczy (na szczęście) nigdy się nie zmieniają, zbiórka miała więc formę przede wszystkim kopów sprzedawanych Fasoli, ale wszyscy byli zadowoleni. Od roku 2013/2014 zbiórki drużyny odbywały się co dwa tygodnie, podobnie jak zbiórki zastępów. Warto dodać też, że Wojciech i Janusz zostali pierwszymi uczestnikami kursu przybocznych z Trójki od 2007.

* Październik był miesiącem pierwszego biwaku w nowym roku, wspólnie z 33 NGDH. Biwak był kameralny i odrobinę sentymentalny, odbył się bowiem w dobrze znanej nam szkole w Rozłazinie (na parapecie jest tam nadal ślad po LSowej świeczce z 2007). Biwak obejmował m.in. łażenie po drzewach i „Spirited Away”. Byliśmy też na Chaszczach, które Simon współorganizował z Patrykiem – tradycyjnie padał deszcz i nie było lekko.

* W listopadzie kontynuację ujrzała zapoczątkowana rok wcześniej tradycja wszechmęskiego biwaku, organizowanego podobnie jak rok wcześniej, przez 11 NGDH. Odbyła się sprawdzona gra z krótkofalówkami, tym razem rywalizowały ze sobą m.in. frakcje GreenPeace i Korei Północnej. Oby tradycja trwała jak najdłużej, bowiem biwak był bardzo udany. Niech kobiety się od nas uczą! Dodatkową nieszablonową akcją w listopadzie był wypad do kina na Grę Endera.

* W grudniu udało się nam nareszcie powrócić do zwyczaju wigilijnego biwaku, utrzymując tym samym średnią 1 wyjazdu miesięcznie. Biwak odbył się w szkole w Sychowie wraz z 13 i 33 NGDH. Było bardzo sympatycznie i świątecznie. Udało nam się też wysiłkiem całej drużyny wziąć udział w przygotowaniu trójkowej Szlachetnej Paczki, a potem być jak Święty Mikołaj przy okazji ich roznoszenia tuż przed świętami, wraz z Fluenti.

* W tle toczyły się, z różną regularnością, zbiórki zastępu starszego. W pierwszym półroczu wypada wymienić historyczny marsz po Gdyni, wizytę na cmentarzu w Sopocie przy kwaterze AK 1.11 i udział w INO Darżlub 2013’ w grudniu – szczególnie zapadło nam w pamięć przebijanie się przez ponad 6 km przez grubą warstwę pierwszego tej zimy śniegu.

* W styczniu odbyło się zimowisko całości LS, tym razem pod znakiem powrotu do szkoły w Gołubiu, gdzie byliśmy na zimowisku w roku 2010. Komendantem był Michał, a co ciekawe, pomocą kwatermistrzowską służyły Martna Jóźwiak i Ania Kowalewska wówczas z ZHR, co było przejawem opisywanego przeze mnie pozytywnego efektu wspólnego obozu latem. Same działania na wyjeździe były nieco utrudnione, ponieważ odbyło się ono przed sesją egzaminacyjną na uczelniach, w związku z tym wielu instruktorów musiało je dorywczo opuszczać (w tym Simon). Młoda kadra Trójki poradziła sobie jednak z zadaniem kierowania drużyną pod nieobecność drużynowego nad wyraz dobrze, wnosząc nawet swój wkład do dydaktyki nadawania alfabetem morse’a – co może lepiej zmotywować młodych ludzi do nadania komunikatu drugiej grupie niż „kto kogo lepiej zdissuje”? efektem były komunikaty o treści „u r noob” lub „twoja stara nie ma ammo”, ale przekazane poprawnie i to się liczy.

* Jeszcze w ramach resztki ferii zorganizowaliśmy na Buraczanej TDKF, podczas którego obejrzeliśmy The Blues Brothers. W lutym zobowiązaliśmy się na Sejmiku przeprowadzić dla całości LS grę z okazji Dnia Myśli Braterskiej, jak też się stało. Gra wypadła fajnie i dla odmiany (wreszcie), po raz pierwszy od 2009 roku odbyła się w Gdańsku, zamiast Gdyni – LS ma drużyny i tutaj. Obstawiała ją, można powiedzieć, kadra Trójki, w związku z czym patrole otrzymywały czasem wybitnie harcerskie zadania jak np. „sprawdźcie mi cenę kebaba tam za rogiem”. Po grze udaliśmy się wspólnie na pizzę dla celebracji sukcesu. Do końca lutego odbywały się regularnie zbiórki.

* Planem na marzec było poczynienie pierwszego od lat naboru w szeregi drużyny, ponieważ zastęp młodszy, pomimo tego, że działał dobrze, był mało liczny. Nabór uskuteczniliśmy w szkole 42 przy ul. Staffa na Karwinach, gdzie od tamtego czasu znajduje się ośrodek życia Trójki. Na nabór, poczyniony wraz  Fluenti, stawili się dwaj cwaniacy – Michalo i Adrian. Od początku okazało się, że pasują do klimatu drużyny i oby tak już zostało. Do końca marca działaliśmy według zwykłego planu, wysyłając tylko skromną delegację na wszechmęską zbiórkę w marcu, dzięki czemu mimo wszystko nie zabrakło nas tam. Pod koniec marca pojechaliśmy na pierwszy ponaborowy biwak wraz z Fluenti, który odbył się w wielce zasłużonej w historii Trójki miejscowości, w gimnazjum jednego z jej członków – Lolka. Co to za miejscowość, odpowiedzcie sobie sami :-) Biwak był udany, szczególnie podobały nam się okoliczne lasy. Gościnnie pojechał na niego z nami stary znajomy – K3. Niestety, nie da się być w dwu drużynach jednocześnie i pozostawiliśmy mu wolną rękę co do wyboru dalszej drogi harcerskiej.

* Kwiecień był miesiącem, w którym znów jako młoda, ambitna i chętna do działania drużyna podjęliśmy się organizacji gry całości – tym razem Zlotu Baden – Powella wraz z Fluenti. Gra obejmowała LS i KH – DP, w związku z czym na apelu ją kończącym było ponad 190 osób! Można tylko żałować, że ta siła pozostaje podzielona. Poza tym udało nam się odbyć wycieczkę rowerową do Matemblewa („kto ostatni na górze, ten gej”) i spotkanie towarzyskie u Borysa, na którym przekazane zostało dalej światło crossfire.

* W maju zaczęliśmy myśleć powoli o obozie letnim. Jeśli chodzi o zbiórki, odbyły się drugie Chaszcze, tym razem organizowane tylko przez Patryka, byliśmy ponadto na biwaku z 50 i 20 w Lubocinie, który był wspaniały, ale znów padał deszcz. Obejmował fasolę po chłopsku i wędrówki dla zastępów, a także grę z pająkami. Krótko po biwaku szeregi Trójki opuścił Janusz, co wszystkich nas zasmuciło. Mówi się, że „nie ma ludzi niezastąpionych”, ale tyczy się to tylko sprawowanych funkcji. Po przyjacielu zostaje masa wspaniałych wspomnień, ale i dziura w postaci żalu, że nie będzie kolejnych. Niektórym jednak w pewnym momencie życia odchodzi wola bycia harcerzem, tak było, jest i będzie w życiu każdej drużyny. W związku z tym, zastępowym zastępu młodszego został Wojciech, a na funkcję podzastępowego przetransferowany został Lolek.
Pod koniec miesiąca odbył się średnio udany biwak kadrowy wszystkich drużyn LS, na który Trójka stawiła się w składzie Simon, Wojciech i Marek. W związku z tym, w dzień wyjazdu (piątek) miała miejsce wspólna zbiórka 20, 3 i 50, na którą po raz pierwszy stawił się Cypek – i co ciekawe – już tydzień później postanowił jechać z nami na obóz. Do odważnych świat należy!

* Na przełomie maja i czerwca odbyły się ostatnie zbiórki zastępów, poprzedzone akcją nocną zastępu starszego wraz zaproszonymi gośćmi. Na ognisku na polanie gdzieś w lesie powstała omletojajówa, smażone pierogi i klimat wspólnego obozowania w ramach ucieczki z miasta jeszcze w czasie trwania roku szkolnego. W nocy odwiedził nas nawet jakiś zbłąkany dzik. Oby udawało nam się organizować takie akcje jak najczęściej. Przed ogniskiem byliśmy w kinie na filmie „Powstanie Warszawskie”, który zrobił na wszystkich duże wrażenie. W połowie czerwca pojechaliśmy w konkretnym składzie na Zlot Drużyn w Borowie, organizowany przez Ratatuja i Mikensa, na który niestety nie stawiły się wszystkie drużyny LS. Tradycyjnie padał deszcz, co spowodowało, że musieliśmy wykazać się większą wytrzymałością, ale kto miał dać radę, jeśli nie Trójka. W turnieju drużyn zajęliśmy czwarte miejsce, ale z minimalnie tylko mniejszym dorobkiem punktowym niż trzecia w kolejności 13 NGDH.

* Akcjami zastępu starszego wartymi odnotowania w drugim półroczu była zbiórka snajperska w okolicach źródła Marii, nauka wspinaczki na drzewa, wspólne zaliczanie Koniczyny na II stopień (warte podkreślenia, bo w Trójce zwykle wystarczały habazie i choinki), wyjazd na biwak kadrowy, nocowanie w lesie w Owczarnii i w czerwcu wspólnie z kadrą 50, 20 i bandy wypad na ASG do Sulmina. Powstał też zwyczaj organizowania cotygodniowych rad drużyny za pomocą skype’a, mniej więcej w środę. Akcji było więcej i były intensywniejsze niż w pierwszym półroczu, pozostaje mieć nadzieję, że taki trend zmian zostanie utrzymany, mimo tego, że mieszkamy daleko od siebie.


* Rok harcerski zakończyliśmy nocną wędrówką spod SP 42 do Gdyni Cisowej. Pierwotnie miała ona obejmować przemarsz na trasie Wejherowo – Swarzewo – Jurata, ale niestety z powodów życiowych plany musiały się zmienić. Wędrówka miała bardzo fajny klimat (mieliśmy ze sobą nawet noktowizor), w przerwie powstała kolejna jajówka, którą przyrządził niezawodny Kurczak. Do Gdyni doszliśmy w promieniach rannego słońca i powłócząc nogami wsiedliśmy do SKM w kierunku Rumii i Gdyni/Gdańska. Tym samym 21 czerwca o 6.01 zakończył się piąty rok harcerski Trójki w obecnej postaci, a 22 w ogóle. Plany na następny są ambitne jak zawsze, a doświadczenie ostatnich miesięcy uczy, że jeśli tylko podejdziemy do swoich obowiązków rzetelnie i nikt nie będzie rzucał słów na wiatr, nawet takie można zrealizować. Przed nami obóz w znanym miejscu we Wdzydzach, na którym stworzymy wspólny podobóz z 20 i 50 NGDH. Z Trójki wybiera się na niego 12 uczestników i kadra, oby za rok było nas co najmniej dwa razy tyle. A nawet jeśli los będzie nam przeciwny, to, jak widać po lekturze, Buki są wieczne. 

24.06.2014

Co słychać - rowery

Rok harcerski się zakończył, ale nie znaczy to, że chętni do działania ludzie muszą się nudzić! Dlatego, wszystkich, którzy mają czas, siłę, ochotę i sprawny rower zapraszam na dodatkową zbiórkę rowerową,
na 13.00 pod SP 42 w dniu 1 lipca 2014 (wtorek). Można zabrać osoby towarzyszące!
Zbiórka potrwa mniej więcej do godziny 18.00.
Następny raz widzimy się już podczas wyjazdu na obóz, 14 lipca rano!

czwartek, 19 czerwca 2014

Przypomnienie o wędrówce

Już w tą sobotę! Widzimy się przy kasach SKM Gdynia Główna, o godzinie 9.10. Zbieramy mundury (z rogatywkami!) w plecakach.

Osoby, które idą, są proszone o potwierdzenie swojej obecności do piątku wieczorem.



Karta (dla tych, którzy otrzymaną na biwaku dawno pognietli):
http://pl.rghost.net/56351434

Do zobaczenia!

piątek, 13 czerwca 2014

Wędrowka! (21 - 22 czerwca 2014)

Żeby nikt nie czuł się zaskoczony, informacja już dziś!
Za tydzień, w sobotę, wybieramy się na dwudniową wędrówkę. Obejmuje ona przemarsz lasami za Wejherowem oraz po Półwyspie Helskim. Będzie to jednocześnie nasze tradycyjne zakończenie roku harcerskiego, ostatnia zbiórka w tym roku przed obozem letnim (oficjalna).
Wędrówki to najlepsze i najbardziej harcerskie wypady pełne przygód, więc trzeba być! Niech nikt nie boi się odległości, jest wymierzona tak, by każdy spokojnie dał radę przejść cały dystans. Idziemy przede wszystkim dla przyjemności i dlatego nie będziemy się forsować ponad siły. Co nie oznacza oczywiście, że się nie zmęczymy :-)



Oto link do karty:
http://pl.rghost.net/56351434

PS nocleg w namiotach!

Nie boimy się deszczu...

... bo jesteśmy twardzielami! :-) widzimy się o 16.45 w Gdyni!

czwartek, 12 czerwca 2014

Zlot Drużyn

Dla przypomnienia - wyjeżdżamy w piątek po południu. Wszelkie info zawarte jest w kartach, link dla osób, które nie pobrały ich na zbiórce:

http://pl.rghost.net/56324609

Do zobaczenia! :-)

piątek, 6 czerwca 2014

Uwaga! zmiana!

Jutrzejsza zbiórka (7 czerwca) odbędzie się wcześniej - w godzinach 18.00 - 20.30.

czwartek, 5 czerwca 2014

Otwarcie Trasy Historycznej Wielki Kack

Uwaga!
Coś dla osób, które mają ochotę aktywnie i rodzinnie spędzić czas w niedzielę - NKIH "LS" jest współorganizatorem i patronem lokalnej inicjatywy jaką jest zorganizowanie trasy historycznej nt. Wielkiego Kacka. W niedzielę odbywa się jej otwarcie - jeśli chcielibyście w tym uczestniczyć, przyjdzie z całymi rodzinami w mundurach, tak, by było widać, że jesteście harcerzami z Leśnej Szkółki :-) Jednym z organizatorów przedsięwzięcia jest phm. Filip Rudolf, członek Komendy LS.
Chciałbym zaznaczyć, że nie jest to zorganizowana zbiórka drużyny (mnie np. niestety na niej nie będzie), a jedynie wyjście, na które można udać się prywatnie - ale jak najbardziej fajnie jest być tam "po harcersku". Poniżej plakat i linki do harmonogramu imprezy.

Harmonogram:
http://pl.rghost.net/56190544

Informacja prasowa:
http://pl.rghost.net/56190562


PS coś w sam na "zna okolice miejsca swojego zamieszkania i potrafi wskazać najbliższy obiekt godny zobaczenia" :-)

Najbliższa zbiórka - 7 czerwca

... zgodnie z zapowiedziami będzie wieczorna!
Start i koniec: pod SP 42, godziny 20.00 - 22.30.
Należy ubrać się maskująco. Będzie to ostatnia "zwykła" zbiórka drużyny w tym roku - potem czekają nas jeszcze dwa wyjazdy i... obóz :-) szczegóły w sobotę.
Do zobaczenia!