Do ściągnięcia pod linkiem:
http://pl.rghost.net/56660602
Zachęcam do pisania maili i dzwonienia w razie pojawienia się trudniejszych pytań :-)
poniedziałek, 30 czerwca 2014
niedziela, 29 czerwca 2014
Przypomnienie o dodatkowej zbiórce rowerowej
Termin: wtorek 1 lipca
Godziny: 13.00 - 18.00
Zabrać: sprawny rower, kask, prowiant
Można zabrać gościa :-)
Godziny: 13.00 - 18.00
Zabrać: sprawny rower, kask, prowiant
Można zabrać gościa :-)
środa, 25 czerwca 2014
Najnowsza historia drużyny: grudzień 2012 - czerwiec 2014
Jak zawsze dla wytrwałych :-) Miłej lektury!
* Planem na koniec grudnia był powrót do klimatu wyjazdu
wigilijnego wraz z 13 i 33 NGDH. Biwak miał w założeniach nawiązywać do
opłatkowego z roku 2009 w Strzebielinie, który wspominaliśmy bardzo dobrze.
Jego organizacji podjęła się Marta z 33 NGDH, niestety zadanie ją przerosło i
biwak się nie odbył. W związku z tym wigilia drużyny, dla odmiany od harcówki,
odbyła się w domu jej najstarszego członka, czyli Garga. Było miło i
przyjacielsko, na koniec okazało się, że nawet w wigilię można oberwać śniegiem
po twarzy i to całkiem mocno (prawda, Fasola?).
Już podczas trwania przerwy świątecznej spotkaliśmy się na
dodatkową zbiórkę by skorzystać wreszcie z cokolwiek stałego śniegu.
Nie zabraliśmy sprzętu zjeżdżalnego, ale skorzystaliśmy z siebie nawzajem
i znalezionego kawałka kartonu. Można?
* Przełom roku 2012 i 2013 upłynął pod znakiem biwakowego
maratonu. Najpierw, jeszcze przed sylwestrem, starsza część drużyny wraz z
pozostałymi kursantami udała się na biwak KIM do miejscowości Góra Pomorska.
Klimat wyjazdu był wyjątkowy, m.in. ze względu na wspólny nocleg wszystkich
uczestników w jednej sali, czy też sposób dojazdu. Cały wypad pamiętamy jako
bardzo udany – gra z michą, zajęcia dot. regulaminów, nocna nieokreśloność. Niezapomnianą,
z punktu widzenia komendy biwaku, była scena ostatniego poranka, kiedy to 30
wydawałoby się starszych już kursantów ze szczerą i autentyczną radością zajęło
swój czas zabawą na placu przed szkołą. Niespełna tydzień później, już w nowym
roku, udaliśmy się na „Pierwszy biwak po końcu świata”, wraz z 13 NGDH do
harcówki ZHR w Borowie. Klimat biwaku również należy ocenić bardzo pozytywnie,
choć trzeba przyznać, że harcówka nie wybaczała słabości i wymagała sporo od
mieszkańców (np. noszenia w balii wody z jeziora, bo kanalizacja… pękła).
Przeżycie ułatwiła nam trochę wyjątkowo ciepła aura – śnieg zaczął padać
dopiero w dzień wyjazdu. Kto zastanawiał się, jak smakuje panga upieczona na
zielonym ogniu, niech odnajdzie uczestników tego obozowania.
* Styczeń upłynął pod znakiem regularnych zbiórek drużyny
oraz kolejnej już zbiórki kursu. Spadł wreszcie śnieg, który, jak się okazało,
miał nam towarzyszyć aż do połowy kwietnia. Zajęliśmy się zbiórkowaniem,
przygotowaniem do zimowiska i egzaminów przed nim tak, by mieć pewność, że
ewentualne uczelniane komplikacje nie zakłócą przebiegu wyjazdu. Łączenie
komendantury kursu z obowiązkami samodzielnego zastępowego i pewną ilością
nauki na studiach okazuje się być coraz trudniejsze, jednak nie niemożliwe, a
satysfakcjonujące. Szczególnie fajną akcją tej zimy była wyprawa na górę obok
stajni na Wielkim Kacku, z której zjeżdżaliśmy ze sporą prędkością przez kilka
godzin na różnych sprzętach. Warto zaznaczyć, że przygotowaniem wypadu zajęli
się kursanci z 3 ngzh.
* W lutym odbyło się zimowisko, po raz drugi w Darżlubiu.
Rzeczy powtarzane natychmiast mają to do siebie, że nie wypadają tak wspaniale
jak za pierwszym wejrzeniem, mimo tego wyjazd należy ocenić jako udany.
Podjęliśmy próbę nauki sztuki tropienia zwierząt (ranny wypad udaremnili nam
okoliczni dresiarze), okazała się krystalizacja, była wielka Wojna o Pierścień,
przynieśliśmy też Marta na własnych plecach z kościoła w Mechowie. I każdy
dowiedział się, czym jest konosament. Podczas pozostałej części ferii
postanowiliśmy zawalczyć o Śródziemie i z Homogoblinem, co odbyło się w
trójkowym HQ.
* Najbardziej charakterystyczną akcją marcową był biwak z 97
NGDH Fluenti w Koleczkowie. Rok wcześniej w tym samym terminie pełną piersią
wdychaliśmy wiosenne powietrze i nasze dusze same śmiały się dzięki promieniom
słońca, tym razem jednak aura była wyjątkowo niesprzyjająca – przez cały wyjazd
temperatura nie wzrastała powyżej -10 C. To utrudniło nam trochę działania, ale
jak zwykle pokonaliśmy trudności. Warto wspomnieć, że tuż po przyjeździe
byliśmy świadkami „cygańskiej imprezy”. Niedługo po biwaku miała miejsce
wspólna zbiórka z Fluenti, na której spotkaliśmy Kota. W marcu odbyła się
zbiórka KIM w centrum Gdyni, na której komenda ogłosiła kursantom lokalizację wyjazdu zaliczeniowego. Reakcja była mniej więcej taka: „=O”.
* W kwietniu ilość zbiórek osiągnęła poziom astronomiczny.
Przez cały miesiąc odbywały się kursowe zbiórki organizowane przez KIMowców,
zbiórki drużyny, HZD i Kręgu. Fizyczna niemożliwość bilokacji układów bardziej
skomplikowanych niż atom wodoru spowodowała, że opuściliśmy Zlot B – P. W
związku z tym nie wyjechaliśmy też w kwietniu na żaden biwak – po prostu nie
było kiedy. Udało nam się jednak odbyć kolejną wycieczkę rowerową, z lekkim
zboczeniem z trasy w kierunku Sopotu. Ciekawą akcją była też wędrówka w dwóch
częściach wraz z zastępami Kościuszek z 50 NGDH.
* Maj, jak to zwykle w ostatnich czasach okazał się być
trudnym przeciwnikiem, jeśli chodzi o regularność zbiórek. Swoje zrobił wciąż
trwający równolegle KIM, a także pierwsze egzaminy. Najbardziej godną
zapamiętania akcją z tego okresu było gościnne uczestnictwo w Manewrach
Sherwood, gdzie stawiło się 6 ludzi (w sam raz zastęp) z Trójki. Klimat tegoż obozowania
do złudzenia przypominał sceny z Hobbita (czytelnikowi pozostawiam odgadnięcie,
które) i pozostawiał trochę do życzenia, jeśli chodzi o techniki harcerskie,
ale trzeba też przyznać, że warunki były niełatwe (deszcz). Wyjazd zostawił
trwałe ślady w naszej pamięci i o to chodzi. Majowa zbiórka KIM była ostatnią
„normalną” i zadziała się na Kamiennej Górze w Gdyni. Jak zwykle, padało, ale
było fajnie. Warto dodać, że mniej więcej w tym czasie kult Czapki Raiders
wykrystalizował ostatecznie swój obrządek, czego dowody można znaleźć w galerii
zdjęć drużyny.
* Czerwiec, podobnie jak maj, nieznośnie męczył uczelnianymi
obowiązkami, co znów udaremniło nam wyjazd na Zlot Drużyn. Uaktywniliśmy się
jednak trochę sportowo i udało nam się kilka razy całkiem sensownie pograć w
piłkę na Karwinach. Finalnym akcentem tej działalności był mecz z 20 NGDH pod
koniec miesiąca. Rok harcerski zakończyliśmy dwudniową wędrówką w znanej nam
okolicy Kolbud i Lisewca, na której odnowiliśmy tradycję mięcha pieczonego na
ogniu. W międzyczasie odbyła się też ostatnia zbiórka KIM w formie wędrówki na
działkę byłej drużynowej 50 NGDH – Ani D. Tam zrobiliśmy spożywcze ognisko, a
kursanci samorzutnie, chyba pod wpływem potęgi natury, która znów olała nas
szczodrze, odbyli plemienny taniec ze śpiewem, któremu przodował Krecik.
* Przełom czerwca i lipca to intensywne przygotowania do
wyjazdu na zaliczenie KIM w Bieszczadach. Obejmowały one np. znoszenie spojrzeń
cywili na stacji PKP Oliwa, gdy panią w kasie poprosiłem o… „24 szkolne i 4
studenckie do Tarnowa i z Tarnowa do Zagórza na 9 lipca i powrotne na 16”.
Niełatwym zadaniem okazało się też dopięcie budżetu.
Zaliczenie było intensywnym i pełnym przygód wyjazdem.
Wystarczy wspomnieć samą podróż tam i z powrotem, podczas której za każdym
razem czyhały na nas 4 przesiadki. Tuż po dotarciu do bazy w Nasicznem (po
ponad 24 godzinach od wyjazdu!) rozebraliśmy się wszyscy do samej bielizny i z
radością pobiegliśmy wykąpać się w potoku, wzbudzając konsternację
zgromadzonych wokół harcerzy z ZHP. Przedtem głównie krzyczeliśmy „jeść!” – nikt
nie miał wątpliwości, że harcerze z Pomorza są pełni życia. Chwilę po wyjściu z
kąpieli zaczął padać deszcz… i już nie przestał. To spowodowało, że odpadł nam
jeden dzień wędrówek. Za to drugi obejmował 13 godzin marszu i ponad 30 km po
górach. Niezapomnianą chwilą był powrót do bazy i ogromna radość i ulga, jaką
odczuliśmy w związku z wyzdrowieniem Broczki. Nasiczne jako bazę kursowa
zapamiętamy wspaniale, dzięki gościnności dh Artura i reszty ekipy. Ciekawostką
niech będzie nazwisko księdza z najbliższego bazie kościoła – Bieszczad. Natomiast
najlepszą dokumentacją całości niech będą zdjęcia pełne uśmiechów, mimo
szarości na niebie. Komendę KIM wspomogli z biologicznego i harcerskiego punktu
widzenia Pampers i Michał, co okazało się nieocenioną pomocą. Cały kurs należy
ocenić jako nieszablonowy, odbiegający trochę od ustanowionych w zeszłych
latach standardów – w wielu miejscach mógł być lepszy, ale miał też kilka
oryginalnych fragmentów, które bez wątpienia zostaną zapamiętane przez jego
uczestników. Sami kursanci stworzyli też (przede wszystkim podczas zaliczenia),
ku zadowoleniu komendy, zgraną grupę, która, miejmy nadzieję, przetrwa
trudności dorastania i da od siebie kiedyś Leśnej Szkółce dużo. Jeśli choć
jedna zawarta podczas wyjazdu przyjaźń przetrwa próbę czasu, uznamy swoje
zdanie za wypełnione. Dydaktyczną i każdą inną wartość kursu pozostawiamy
ocenie jego uczestników. Warto jeszcze dodać, że spośród członków Trójki kurs z
wynikiem pozytywnym ukończyli: Borys, Janusz i Wojciech, a także Marek, choć
warunkowo.
* Z zaliczenia powróciliśmy do domu 17 lipca nad ranem.
Muszę przyznać, że nigdy nie witałem stacji Gdynia Główna z taką ulgą, jak tego
dnia. Mieliśmy trzy dni na przepakowanie się, dopięcie kilku ostatnich spraw i
zaktualizowanie wiadomości o tym, jak powstaje obóz – bo zapowiadał się
wyjątkowo i taki rzeczywiście był od samego początku kwaterki, między innymi ze
względu na gościnny udział w nim 40 GDH „Rzeka”.
* Trójka na obóz stawiła się w silnym składzie, mając jako
jedna z trzech drużyn w swoim składzie Weteranów Pierwszego Wygonu. Sprawnie i
szybko zbudowaliśmy swoje namioty i prycze, w czym pomógł nam też Gargo,
towarzyszący nam w pierwszej części wyjazdu. Z wartych uwagi aktywności
obozowych wymienić warto konny turniej z gibągami, trójkowe INO, zajęcia
teatralne, kilka udanych gier wspólnych (szczególnie Manewry!) i przede
wszystkim wspaniałą trzydniową wędrówkę, która, powodowana sentymentem Simona i
Adama, była powrotem do MRU, ale tym razem w pełnym, 50-cio osobowym składzie
20, 50 i 3. Była pełna przygód, niezapomnianych zwrotów akcji, a także prób
silnej woli i wytrzymałości uczestników. Z uwagi na dużą ilość uczestników i
różny poziom umiejętności pakowania, przypominaliśmy trochę kolumnę uchodźców,
co także dodawało klimatu wspólnemu wędrowaniu. Spontanicznym wybuchem radości
była zabawa na belach siana, a na koniec całego wypadu, postanowiliśmy (my,
drużynowi) wypożyczyć nasze dzieci panom strażakom, żeby mogli wypełnić swoje
normy dydaktyczne, dowiedzieliśmy tym samym trochę o bezpiecznym obozowaniu nad
wodą.
Na obozie w Wygonie, dokładnie w nocy 26 lipca 2013 roku,
Trójka stała się na powrót drużyną. Stan „zastępowy” zakończył się więc po raz
kolejny w historii, tym razem po 8 latach. Podzieliliśmy się na dwa zastępy –
„młodszy” pod wodzą Janusza i Wojciecha oraz „starszy” pod wodzą Simona,
wreszcie „najstarszy” (członkostwo w którym obwarowane jest pewnymi
wymaganiami) także pod wodzą Simona. Dzień 26 lipca stał się Międzynarodowym
Dniem Trójki. Warto dodać, że tej samej nocy przyrzeczenie harcerskie złożył
Borys, a chusty otrzymali Maurycy, K4 i Mateusz.
Ocenę okresu samodzielnego zastępu pozostawiam potomnym, dla
mnie zawsze będzie to czas wyjątkowy. Miał swoje wzloty i upadki, ale chyba
należy uznać go za względny sukces, jeśli porównamy stan osobowy i potencjał
drużyny choćby z dniem połowy obozu w Zalesiu, gdzie na obozie było nas…
trzech. Z żalem zastępowałem na mundurze oryginalny brązowy sznur z niebieską
beczką zwyczajnym granatowym – tamten stary będzie jednak przechowywany wśród
drużynowych Trójki „na ciężkie czasy”. Forma działania w samodzielnym zastępie
przez tych kilka lat na pewno stworzyła z nas zgraną, zżytą i przede wszystkim
czującą przynależność do „north coast gangu” grupę, która, mam nadzieję, będzie
potrafiła przekazać kolejnym pokoleniom to, co pozytywnie odróżnia nas od
reszty świata i twórczo oddać ten ładunek radości i pozytywnych przeżyć, który
przyjęła, nowym ludziom. Mam nadzieję (Simon), że Trójka nigdy już nie będzie musiała
przekształcać się z powrotem w samodzielny zastęp, choć myśląc o niej, zawsze
nasuwa mi się skrót 3ngZh, do którego sentyment pozostanie mi na całe
życie.
* Obóz zakończył się 4 sierpnia i muszę przyznać, że już
tego samego dnia wieczorem zacząłem się niecierpliwić i wyczekiwać początku
następnego. Myślę, że harcerstwo tym bardziej jest pociągające, im się jest
starszym – wtedy w pełni docenia się, jak dużym szczęściem jest możliwość
przebywania choćby dwa tygodnie w roku w utopijnym klimacie. Atmosfera wyjazdu
była niecodzienna, ze względu, jak już wspomniałem wcześniej, na gościnny
udział czterdziestek. Wniosły do LS powiew świeżości, harcerskiej i
towarzyskiej. W budowaniu i pionierce były lepsze od niejednej męskiej
jednostki, miały swoje drużynowe zwyczaje i tradycje, które bardzo ciekawie
było poznać. Spowodowały też bardzo dużo fluktuacji interpersonalnych (i pewną
ilość niepokoju w żeńskiej części LS, w końcu była to drużyna kobieca) w całym
HZD i Kręgu, czego ślady możemy obserwować nawet dziś (po roku!), choć najwyraźniejsze
były w sierpniu i jesienią, w postaci mnóstwa kontaktów, imprez, wyjazdów i
spotkań „pozasłużbowych”. Uwydatniło nam to tylko, że izolacja LSu jako
organizacji ma wiele plusów, ale także i swoje wady – z grubsza jednak oglądamy
wciąż te same twarze i odejmujemy sobie urok poznawania co roku (a nawet
częściej) nowych osób i zawierania nowych znajomości na drodze harcerskiej. Będąc z natury człowiekiem refleksyjnym i
świadomym swojej starości nie spodziewałem się już spotkać za życia LSowego
osób, z którymi blisko się zaprzyjaźnię, głównie ze względu na to, że swoje
pokolenie poznałem już dogłębnie. Dzięki temu, że na obozie była z nami 40 i
goście (konkretnie dwoje gości :-) ),
w dłuższej perspektywie okazało się, że bardzo się pomyliłem, co niezmiernie
mnie cieszy. Można powiedzieć, że o ile 40stki skorzystały na wyjeździe z LSem
znacząco, bo miały zagwarantowany wakacyjny obóz, o tyle LS skorzystał na tym,
w moim przekonaniu, jeszcze bardziej. Dlatego też Trójka jest jedną z
najbardziej otwartych na innych harcerzy drużyną (współpracowaliśmy w ciągu
ostatnich 2 lat z ZHR, ZHP, KH DP), choć dużo na tym polu jest jeszcze do
zrobienia. Przez kontakty z innymi możemy lepiej poznać samych siebie i
wzbogacić a także lepiej ukształtować swoje umiejętności i wizję harcerstwa.
Nie tylko jednak obecność Rzeki spowodowała, że Wygon ’13
był tak udanym obozem. Cały Krąg wyraźnie potrzebował wspólnego obozu i
wspólnego działania, co miało swoje odbicie w klimacie wyjazdu i widoczne było
w chęci do działania wśród instruktorów i uczestników. Nie było oczywiście
idealnie, bo nigdy nie jest, ale zauważalna była wśród nas ogromna ilość
pozytywnie ukierunkowanej życiowej i harcerskiej energii. Należy też
podkreślić, że Piotrek jako komendant obozu wywiązał się ze swojego zadania
idealnie, wraz z Rudym i Pampersem tworząc doskonale działający samodzielny
kwatermistrzowsko obóz całości LS w szczerym lesie (w dodatku tak pięknym jak
Wygon i okolice) na ponad 160 osób, co nawiązywało wyraźnie do najlepszych
wyników z lat ’90. Jest cytat z naszej własnej historii: „Nie ma bowiem siły zdolnej powalić tych, którzy
naprawdę chcą działać." którego obóz w Wygonie pozostanie na lata żywą ilustracją.
* Pod koniec sierpnia na Buraczanej (ulica znacząca w
historii Trójki i obu Leśnych Szkółek) odbyliśmy pierwszą radę drużyny w nowej
formie, na której ustaliliśmy schemat działania na nadchodzące półrocze. Plany
były ambitne, jak zawsze. We wrześniu wystartowaliśmy ze zbiórkami już jako drużyna. Na pierwszej zbiórce zorganizowaliśmy dla
osób nieobecnych na obozie przyjęcie do nowych zastępów. Pewne rzeczy (na
szczęście) nigdy się nie zmieniają, zbiórka miała więc formę przede wszystkim
kopów sprzedawanych Fasoli, ale wszyscy byli zadowoleni. Od roku 2013/2014
zbiórki drużyny odbywały się co dwa tygodnie, podobnie jak zbiórki zastępów. Warto
dodać też, że Wojciech i Janusz zostali pierwszymi uczestnikami kursu
przybocznych z Trójki od 2007.
* Październik był miesiącem pierwszego biwaku w nowym roku,
wspólnie z 33 NGDH. Biwak był kameralny i odrobinę sentymentalny, odbył się
bowiem w dobrze znanej nam szkole w Rozłazinie (na parapecie jest tam nadal
ślad po LSowej świeczce z 2007). Biwak obejmował m.in. łażenie po drzewach i
„Spirited Away”. Byliśmy też na Chaszczach, które Simon współorganizował z
Patrykiem – tradycyjnie padał deszcz i nie było lekko.
* W listopadzie kontynuację ujrzała zapoczątkowana rok
wcześniej tradycja wszechmęskiego biwaku, organizowanego podobnie jak rok
wcześniej, przez 11 NGDH. Odbyła się sprawdzona gra z krótkofalówkami, tym
razem rywalizowały ze sobą m.in. frakcje GreenPeace i Korei Północnej. Oby
tradycja trwała jak najdłużej, bowiem biwak był bardzo udany. Niech kobiety się
od nas uczą! Dodatkową nieszablonową akcją w listopadzie był wypad do kina na
Grę Endera.
* W grudniu udało się nam nareszcie powrócić do zwyczaju
wigilijnego biwaku, utrzymując tym samym średnią 1 wyjazdu miesięcznie. Biwak
odbył się w szkole w Sychowie wraz z 13 i 33 NGDH. Było bardzo sympatycznie i
świątecznie. Udało nam się też wysiłkiem całej drużyny wziąć udział w
przygotowaniu trójkowej Szlachetnej Paczki, a potem być jak Święty Mikołaj przy
okazji ich roznoszenia tuż przed świętami, wraz z Fluenti.
* W tle toczyły się, z różną regularnością, zbiórki zastępu
starszego. W pierwszym półroczu wypada wymienić historyczny marsz po Gdyni,
wizytę na cmentarzu w Sopocie przy kwaterze AK 1.11 i udział w INO Darżlub 2013’
w grudniu – szczególnie zapadło nam w pamięć przebijanie się przez ponad 6 km
przez grubą warstwę pierwszego tej zimy śniegu.
* W styczniu odbyło się zimowisko całości LS, tym razem pod znakiem
powrotu do szkoły w Gołubiu, gdzie byliśmy na zimowisku w roku 2010. Komendantem
był Michał, a co ciekawe, pomocą kwatermistrzowską służyły Martna Jóźwiak i
Ania Kowalewska wówczas z ZHR, co było przejawem opisywanego przeze mnie pozytywnego efektu wspólnego obozu latem. Same
działania na wyjeździe były nieco utrudnione, ponieważ odbyło się ono przed sesją
egzaminacyjną na uczelniach, w związku z tym wielu instruktorów musiało je
dorywczo opuszczać (w tym Simon). Młoda kadra Trójki poradziła sobie jednak z
zadaniem kierowania drużyną pod nieobecność drużynowego nad wyraz dobrze,
wnosząc nawet swój wkład do dydaktyki nadawania alfabetem morse’a – co może
lepiej zmotywować młodych ludzi do nadania komunikatu drugiej grupie niż „kto
kogo lepiej zdissuje”? efektem były komunikaty o treści „u r noob” lub „twoja
stara nie ma ammo”, ale przekazane poprawnie i to się liczy.
* Jeszcze w ramach resztki ferii zorganizowaliśmy na
Buraczanej TDKF, podczas którego obejrzeliśmy The Blues Brothers. W lutym
zobowiązaliśmy się na Sejmiku przeprowadzić dla całości LS grę z okazji Dnia
Myśli Braterskiej, jak też się stało. Gra wypadła fajnie i dla odmiany (wreszcie),
po raz pierwszy od 2009 roku odbyła się w Gdańsku, zamiast Gdyni – LS ma
drużyny i tutaj. Obstawiała ją, można powiedzieć, kadra Trójki, w związku z
czym patrole otrzymywały czasem wybitnie harcerskie zadania jak np. „sprawdźcie
mi cenę kebaba tam za rogiem”. Po grze udaliśmy się wspólnie na pizzę dla
celebracji sukcesu. Do końca lutego odbywały się regularnie zbiórki.
* Planem na marzec było poczynienie pierwszego od lat naboru
w szeregi drużyny, ponieważ zastęp młodszy, pomimo tego, że działał dobrze,
był mało liczny. Nabór uskuteczniliśmy w szkole 42 przy ul. Staffa na
Karwinach, gdzie od tamtego czasu znajduje się ośrodek życia Trójki. Na nabór,
poczyniony wraz Fluenti, stawili się
dwaj cwaniacy – Michalo i Adrian. Od początku okazało się, że pasują do klimatu
drużyny i oby tak już zostało. Do końca marca działaliśmy według zwykłego
planu, wysyłając tylko skromną delegację na wszechmęską zbiórkę w marcu, dzięki
czemu mimo wszystko nie zabrakło nas tam. Pod koniec marca pojechaliśmy na
pierwszy ponaborowy biwak wraz z Fluenti, który odbył się w wielce zasłużonej w
historii Trójki miejscowości, w gimnazjum jednego z jej członków – Lolka. Co to
za miejscowość, odpowiedzcie sobie sami :-)
Biwak był udany, szczególnie podobały nam się okoliczne lasy. Gościnnie
pojechał na niego z nami stary znajomy – K3. Niestety, nie da się być w dwu
drużynach jednocześnie i pozostawiliśmy mu wolną rękę co do wyboru dalszej
drogi harcerskiej.
* Kwiecień był miesiącem, w którym znów jako młoda, ambitna
i chętna do działania drużyna podjęliśmy się organizacji gry całości – tym razem
Zlotu Baden – Powella wraz z Fluenti. Gra obejmowała LS i KH – DP, w związku z
czym na apelu ją kończącym było ponad 190 osób! Można tylko żałować, że ta siła
pozostaje podzielona. Poza tym udało nam się odbyć wycieczkę rowerową do
Matemblewa („kto ostatni na górze, ten gej”) i spotkanie towarzyskie u Borysa,
na którym przekazane zostało dalej światło crossfire.
* W maju zaczęliśmy myśleć powoli o obozie letnim. Jeśli
chodzi o zbiórki, odbyły się drugie Chaszcze, tym razem organizowane tylko
przez Patryka, byliśmy ponadto na biwaku z 50 i 20 w Lubocinie, który był
wspaniały, ale znów padał deszcz. Obejmował fasolę po chłopsku i wędrówki dla
zastępów, a także grę z pająkami. Krótko po biwaku szeregi Trójki opuścił
Janusz, co wszystkich nas zasmuciło. Mówi się, że „nie ma ludzi niezastąpionych”,
ale tyczy się to tylko sprawowanych funkcji. Po przyjacielu zostaje masa
wspaniałych wspomnień, ale i dziura w postaci żalu, że nie będzie kolejnych. Niektórym
jednak w pewnym momencie życia odchodzi wola bycia harcerzem, tak było, jest i
będzie w życiu każdej drużyny. W związku z tym, zastępowym zastępu młodszego
został Wojciech, a na funkcję podzastępowego przetransferowany został Lolek.
Pod koniec miesiąca odbył się średnio udany biwak kadrowy
wszystkich drużyn LS, na który Trójka stawiła się w składzie Simon, Wojciech i
Marek. W związku z tym, w dzień wyjazdu (piątek) miała miejsce wspólna zbiórka
20, 3 i 50, na którą po raz pierwszy stawił się Cypek – i co ciekawe – już tydzień
później postanowił jechać z nami na obóz. Do odważnych świat należy!
* Na przełomie maja i czerwca odbyły się ostatnie zbiórki
zastępów, poprzedzone akcją nocną zastępu starszego wraz zaproszonymi gośćmi.
Na ognisku na polanie gdzieś w lesie powstała omletojajówa, smażone pierogi i
klimat wspólnego obozowania w ramach ucieczki z miasta jeszcze w czasie trwania
roku szkolnego. W nocy odwiedził nas nawet jakiś zbłąkany dzik. Oby udawało nam
się organizować takie akcje jak najczęściej. Przed ogniskiem byliśmy w kinie na
filmie „Powstanie Warszawskie”, który zrobił na wszystkich duże wrażenie. W
połowie czerwca pojechaliśmy w konkretnym składzie na Zlot Drużyn w Borowie,
organizowany przez Ratatuja i Mikensa, na który niestety nie stawiły się
wszystkie drużyny LS. Tradycyjnie padał deszcz, co spowodowało, że musieliśmy
wykazać się większą wytrzymałością, ale kto miał dać radę, jeśli nie Trójka. W
turnieju drużyn zajęliśmy czwarte miejsce, ale z minimalnie tylko mniejszym
dorobkiem punktowym niż trzecia w kolejności 13 NGDH.
* Akcjami zastępu starszego wartymi odnotowania w drugim
półroczu była zbiórka snajperska w okolicach źródła Marii, nauka wspinaczki na
drzewa, wspólne zaliczanie Koniczyny na II stopień (warte podkreślenia, bo w
Trójce zwykle wystarczały habazie i choinki), wyjazd na biwak kadrowy,
nocowanie w lesie w Owczarnii i w czerwcu wspólnie z kadrą 50, 20 i bandy wypad
na ASG do Sulmina. Powstał też zwyczaj organizowania cotygodniowych rad drużyny
za pomocą skype’a, mniej więcej w środę. Akcji było więcej i były
intensywniejsze niż w pierwszym półroczu, pozostaje mieć nadzieję, że taki
trend zmian zostanie utrzymany, mimo tego, że mieszkamy daleko od siebie.
* Rok harcerski zakończyliśmy nocną wędrówką spod SP 42 do
Gdyni Cisowej. Pierwotnie miała ona obejmować przemarsz na trasie Wejherowo –
Swarzewo – Jurata, ale niestety z powodów życiowych plany musiały się zmienić.
Wędrówka miała bardzo fajny klimat (mieliśmy ze sobą nawet noktowizor), w
przerwie powstała kolejna jajówka, którą przyrządził niezawodny Kurczak. Do
Gdyni doszliśmy w promieniach rannego słońca i powłócząc nogami wsiedliśmy do
SKM w kierunku Rumii i Gdyni/Gdańska. Tym samym 21 czerwca o 6.01 zakończył się
piąty rok harcerski Trójki w obecnej postaci, a 22 w ogóle. Plany na następny
są ambitne jak zawsze, a doświadczenie ostatnich miesięcy uczy, że jeśli tylko
podejdziemy do swoich obowiązków rzetelnie i nikt nie będzie rzucał słów na wiatr,
nawet takie można zrealizować. Przed nami obóz w znanym miejscu we Wdzydzach,
na którym stworzymy wspólny podobóz z 20 i 50 NGDH. Z Trójki wybiera się na
niego 12 uczestników i kadra, oby za rok było nas co najmniej dwa razy tyle. A
nawet jeśli los będzie nam przeciwny, to, jak widać po lekturze, Buki są
wieczne.
24.06.2014
Co słychać - rowery
Rok harcerski się zakończył, ale nie znaczy to, że chętni do działania ludzie muszą się nudzić! Dlatego, wszystkich, którzy mają czas, siłę, ochotę i sprawny rower zapraszam na dodatkową zbiórkę rowerową,
na 13.00 pod SP 42 w dniu 1 lipca 2014 (wtorek). Można zabrać osoby towarzyszące!
Zbiórka potrwa mniej więcej do godziny 18.00.
Następny raz widzimy się już podczas wyjazdu na obóz, 14 lipca rano!
na 13.00 pod SP 42 w dniu 1 lipca 2014 (wtorek). Można zabrać osoby towarzyszące!
Zbiórka potrwa mniej więcej do godziny 18.00.
Następny raz widzimy się już podczas wyjazdu na obóz, 14 lipca rano!
czwartek, 19 czerwca 2014
Przypomnienie o wędrówce
Już w tą sobotę! Widzimy się przy kasach SKM Gdynia Główna, o godzinie 9.10.
Zbieramy mundury (z rogatywkami!) w plecakach.
Osoby, które idą, są proszone o potwierdzenie swojej obecności do piątku wieczorem.
Karta (dla tych, którzy otrzymaną na biwaku dawno pognietli):
http://pl.rghost.net/56351434
Do zobaczenia!
Osoby, które idą, są proszone o potwierdzenie swojej obecności do piątku wieczorem.
Karta (dla tych, którzy otrzymaną na biwaku dawno pognietli):
http://pl.rghost.net/56351434
Do zobaczenia!
piątek, 13 czerwca 2014
Wędrowka! (21 - 22 czerwca 2014)
Żeby nikt nie czuł się zaskoczony, informacja już dziś!
Za tydzień, w sobotę, wybieramy się na dwudniową wędrówkę. Obejmuje ona przemarsz lasami za Wejherowem oraz po Półwyspie Helskim. Będzie to jednocześnie nasze tradycyjne zakończenie roku harcerskiego, ostatnia zbiórka w tym roku przed obozem letnim (oficjalna).
Wędrówki to najlepsze i najbardziej harcerskie wypady pełne przygód, więc trzeba być! Niech nikt nie boi się odległości, jest wymierzona tak, by każdy spokojnie dał radę przejść cały dystans. Idziemy przede wszystkim dla przyjemności i dlatego nie będziemy się forsować ponad siły. Co nie oznacza oczywiście, że się nie zmęczymy :-)
Oto link do karty:
http://pl.rghost.net/56351434
PS nocleg w namiotach!
Za tydzień, w sobotę, wybieramy się na dwudniową wędrówkę. Obejmuje ona przemarsz lasami za Wejherowem oraz po Półwyspie Helskim. Będzie to jednocześnie nasze tradycyjne zakończenie roku harcerskiego, ostatnia zbiórka w tym roku przed obozem letnim (oficjalna).
Wędrówki to najlepsze i najbardziej harcerskie wypady pełne przygód, więc trzeba być! Niech nikt nie boi się odległości, jest wymierzona tak, by każdy spokojnie dał radę przejść cały dystans. Idziemy przede wszystkim dla przyjemności i dlatego nie będziemy się forsować ponad siły. Co nie oznacza oczywiście, że się nie zmęczymy :-)
Oto link do karty:
http://pl.rghost.net/56351434
PS nocleg w namiotach!
czwartek, 12 czerwca 2014
Zlot Drużyn
Dla przypomnienia - wyjeżdżamy w piątek po południu. Wszelkie info zawarte jest w kartach, link dla osób, które nie pobrały ich na zbiórce:
http://pl.rghost.net/56324609
Do zobaczenia! :-)
http://pl.rghost.net/56324609
Do zobaczenia! :-)
piątek, 6 czerwca 2014
czwartek, 5 czerwca 2014
Otwarcie Trasy Historycznej Wielki Kack
Uwaga!
Coś dla osób, które mają ochotę aktywnie i rodzinnie spędzić czas w niedzielę - NKIH "LS" jest współorganizatorem i patronem lokalnej inicjatywy jaką jest zorganizowanie trasy historycznej nt. Wielkiego Kacka. W niedzielę odbywa się jej otwarcie - jeśli chcielibyście w tym uczestniczyć, przyjdzie z całymi rodzinami w mundurach, tak, by było widać, że jesteście harcerzami z Leśnej Szkółki :-) Jednym z organizatorów przedsięwzięcia jest phm. Filip Rudolf, członek Komendy LS.
Chciałbym zaznaczyć, że nie jest to zorganizowana zbiórka drużyny (mnie np. niestety na niej nie będzie), a jedynie wyjście, na które można udać się prywatnie - ale jak najbardziej fajnie jest być tam "po harcersku". Poniżej plakat i linki do harmonogramu imprezy.
Harmonogram:
http://pl.rghost.net/56190544
Informacja prasowa:
http://pl.rghost.net/56190562
PS coś w sam na "zna okolice miejsca swojego zamieszkania i potrafi wskazać najbliższy obiekt godny zobaczenia" :-)
Coś dla osób, które mają ochotę aktywnie i rodzinnie spędzić czas w niedzielę - NKIH "LS" jest współorganizatorem i patronem lokalnej inicjatywy jaką jest zorganizowanie trasy historycznej nt. Wielkiego Kacka. W niedzielę odbywa się jej otwarcie - jeśli chcielibyście w tym uczestniczyć, przyjdzie z całymi rodzinami w mundurach, tak, by było widać, że jesteście harcerzami z Leśnej Szkółki :-) Jednym z organizatorów przedsięwzięcia jest phm. Filip Rudolf, członek Komendy LS.
Chciałbym zaznaczyć, że nie jest to zorganizowana zbiórka drużyny (mnie np. niestety na niej nie będzie), a jedynie wyjście, na które można udać się prywatnie - ale jak najbardziej fajnie jest być tam "po harcersku". Poniżej plakat i linki do harmonogramu imprezy.
Harmonogram:
http://pl.rghost.net/56190544
Informacja prasowa:
http://pl.rghost.net/56190562
PS coś w sam na "zna okolice miejsca swojego zamieszkania i potrafi wskazać najbliższy obiekt godny zobaczenia" :-)
Najbliższa zbiórka - 7 czerwca
... zgodnie z zapowiedziami będzie wieczorna!
Start i koniec: pod SP 42, godziny 20.00 - 22.30.
Należy ubrać się maskująco. Będzie to ostatnia "zwykła" zbiórka drużyny w tym roku - potem czekają nas jeszcze dwa wyjazdy i... obóz :-) szczegóły w sobotę.
Do zobaczenia!
Start i koniec: pod SP 42, godziny 20.00 - 22.30.
Należy ubrać się maskująco. Będzie to ostatnia "zwykła" zbiórka drużyny w tym roku - potem czekają nas jeszcze dwa wyjazdy i... obóz :-) szczegóły w sobotę.
Do zobaczenia!
Subskrybuj:
Posty (Atom)